Od kilku lat zastanawiałam się nad przejściem na dietę wegetariańską. Ten pomysł zrodził się we mnie z przyczyn ideologicznych, czysto humanitarnych. Lubię smak mięsa i mimo wielkiej chęci "ratowania zwierząt" i obrzydzenia względem jedzenia mięsa, nie potrafiłam się go pozbyć ze swojego jadłospisu. Przełomowym momentem było dla mnie obejrzenie jednego z milionów filmów na facebook'u, na którym
nagrano mordowanie, obdzieranie żywcem i łamanie kończyn zwierzęciu. Widząc to poczułam wstręt i smutek, a także żal do siebie. Rozmawiałam także ze znajomym, który opowiadał mi o hodowli kurczaków (których z początku było mi najmniej żal i najwięcej ich jadłam). Wytłumaczył mi proces "ubijania" tych zwierząt... Natychmiast odechciało mi się jeść mięsa. Ta decyzja niestety nie zależała tylko ode mnie. Moja mama nie była do tego przychylnie nastawiona. Zgadzam się, że taki jest łańcuch pokarmowy, taka kolej rzeczy, ale prawda jest taka, że jesteśmy gatunkiem ludzkim, a opisane wyżej traktowanie zwierząt absolutnie ludzkie nie jest. Oprócz ideologii trzeba też pomyśleć o źródle pochodzenia takiego mięsa. Zazwyczaj jest ono szprycowane chemią, a hodowle w których powstaje nie należą z pewnością do najczystszych. Ale wracając z powrotem do procesu przechodzenia na wegetarianizm. Długo walczyłam z mamą w tej kwestii. Wszystko potoczyło się nadzwyczaj naturalnie. Zadeklarowałam mamie, że w szkole mam wegetariańskie obiady i będę tam jeść. Mimo tego temat się rozmył i tak się nie stało. Po 2 tygodniach zauważyłam, że ani razu na obiad mama nie przyrządziła mięsa. I tak zostało, obecnie minęło prawie pól roku:) Dzięki temu poznałam masę nowych smaków, a także polubiłam wiele warzyw, których brakowało w mojej wcześniejszej diecie. Teraz moja mama sama przyznaje, że obrzydza ja nieco mięso na tackach w marketach, czy w restauracji na talerzu z nieznanego jej źródła.
Wiem, że wielu z was nie jest w stanie żyć bez mięsa, ale zachęcam was byście chociaż wybierali je ze znanego źródła, ze sklepów ekologicznych, albo zaprzyjaźnionych gospodarstw wiejskich, gdzie mięso przyrządza się tak jak na ludzi przystało:)
W następnym poście pojawi się kilka dań wegetariańskich jakie jadłam przez ostatnie pól roku.
Ps. Chciałabym przejść na weganizm, ale przede mną jeszcze długa droga.
